W najbliższą niedzielę, tj. 10 kwietnia, w Łężynach koło Jasła odbędzie się pierwszy w tym sezonie wyścig XC z cyklu Pucharu Smoka. Jako że dawno nie byłem w Jaśle i pasuje się jeszcze pościgać, to wymyśliłem sobie, że pojadę na najbliższy weekend do Jasła.
Kategoria do której należy mój rocznik, to elita, zazwyczaj 6-7 okrążeń. Jako że trasa w Łężynach jest profilem zbliżona do trasy w Pychowicach, to postanowiłem się wybrać na te 6-7 okrążeń. Jednak nie był to zwykły trening, bo zebrałem ze sobą kamerkę na kierownicę :) Były z nią problemy techniczne (trzeba było co jakiś czas dobrze dokręcić), ale ogólne wrażenia po oglądnięciu filmu w 720p są niezłe, chociaż niestety z uwagi na 8 GB kartę nagrało się zaledwie 3 albo 4 rundy. No i trochę nudno, bo nic na trasie nie było, widać tylko to co przede mną. W dodatku oglądając filmik ma się wrażenie, że zdecydowanie wolniej się jedzie niż w rzeczywistości :)
W każdym razie zrobiłem kilka okrążeń, ale na pierwszym pulsometr odmówił posłuszeństwa, na drugim kamerka się przekrzywiła i jeszcze na którymś okrążeniu musiałem dokręcać. Mogłem od razu na maksa to skręcić, ale bałem się, że coś urwę :)
Może jakaś jedna runda, jak będę miał na to czas, zostanie udostępniona na yt jakby ktoś chciał zobaczyć jak wygląda ubiegłoroczna trasa z wyścigu MLA. W tym roku nie było serpentyn i długiego podjazdu/podbiegu.
Ale ten świat jest mały :) Okazało się, że mój stary znajomy z forum całkowicie niezwiązanym z rowerami ścigał się ze mną w Pychowicach i całkiem przypadkiem doszło do tego, że dowiedzieliśmy się, że "ja to ja, a on to on" :D Niezła historia ogólnie :) Wszystko za sprawą bikestats. Dlatego warto pisać relacje z wyścigów i komentować je :)
Ugadaliśmy się wczoraj na rower i dzisiaj pojechaliśmy na trening na szosach. Okazało się, że Janek mieszka całkiem blisko mnie. Wybraliśmy się najpierw na godzinną rozgrzewkę ścieżką do Tyńca, a potem koło Klasztoru do zoo.
Zaczął się hardcorowy trening. Od razu na pierwszym okrążeniu pojechałem na maksa. Nieźle mnie przypiekło, ale wynik jak na mnie, bardzo bardzo dobry - mój rekord 5:42 został pobity o 16 sekund i teraz wynosi 5:26 :)
Z tym, że to miało konsekwencji w postaci stosunkowo słabych czasów pozostałych podjazdów. Ostatni podjazd też chciałem przycisnąć, nawet prosiłem Janka, żeby pojechał na maksa od połowy, żeby mnie to zmotywowało, ale byłem zbyt zmęczony już i nie dałem rady go dojść! Dzięki Janek ;)
Tak się przedstawiają czasy dzisiejszych czasówek:
Pogoda za oknem piękna, aż chce się jechać. Po 10 w Pychowicach Zieloni mieli organizować ustawkę, więc postanowiłem się przejechać i im pokibicować trochę :) Posiedziałem z godzinkę i pojechałem na bardzo delikatną przejażdżkę na Grześkowej szosie :)
Żeby uciec od samochodów pojechałem sobie ścieżką rowerową na tor kajakowy. Tylu rowerzystów na tej ścieżce rowerowej to jeszcze nie widziałem. Chyba cały Kraków pojechał na rower i rolki :) Nic dziwnego, bo temperatura i słoneczko jak w lecie :)
Ale nawet jadąc bardzo delikatnie było zbyt niebezpiecznie na ścieżce i musiałem się bardziej koncentrować na jeździe niż jadąc normalną drogą. Dlatego popatrzyłem chwilę na trening kajakarzy i pojechałem do Kryspinowa, a potem prosto do Krakowa.
Już mnie słonce chwyciło i mam nogawki i rękawki naturalne :P
PS Coś mi pulsometr gubi puls. W sumie dzisiaj dwa razy. Może czas zmienić baterie.
Wyczyściłem rower i pojechałem sprawdzić czy wszystko działa. Miało być na godzinkę, wyszło 30 minut, bo jechałem za samochodem i wpadłem w dziurę. Jako że zacząłem jeździć na niższym ciśnieniu w tylnym kole to jakoś tak mi się przywidziało, że po tym uderzeniu mam mniej powietrza w kole i wróciłem z Błoni do domu, żeby czasem kapcia nie robić na mieście, a nawet dętki nie miałem.
Jak się okazało, wcale kapcia nie było :) Po prostu się przestraszyłem.
Ugadałem się z Grześkiem na lekką jazdę w Pychowicach, ale Grześ był znudzony i pojechaliśmy nad Zakrzówek. Pojeździliśmy sobie ścieżkami, całkiem fajnie. Jeszcze w tym roku tam nie byłem. A pogoda przepiękna. Ciepło i słonecznie, w samej koszulce :)
Po tej jeździe pojechałem na dwie rundy do Pychowic. Jak się okazało, żeby zrobić dwa najlepsze czasy jak do tej pory.
Zastanawia mnie, dlaczego czas jest lepszy od poprzedniego treningu, a tętno średnie niskie. Czy to już jest wytrenowanie organizmu? Teoretycznie wychodzi na to, że dam radę jeszcze szybciej pojechać. Zobaczymy w sobotę :) Od dzisiaj się nawadniam.
Na 5 dni przed zawodami wybrałem się sprawdzić czy dam rade lepszy czas wykrecić. Dałem radę, chociaż to jeszcze nie jest to. W nawiasie dane z treningu poprzedniego, co obrazuje moje prawidłowe wnioski z poprzedniego treningu..
Zastanwiający jest puls średni dla pierwszej i ostatniej rundy. Czas ponad minutę lepszy, a puls taki sam. Niemniej jednak, ważne jest żeby być wypoczętym. Średni puls w porównaniu z poprzednim treningiem różni się średnio o ponad 12-13 uderzeń na minutę. Najlepszy czas wtedy jest najgorszym czasem teraz. Morał: jedź wypoczęty.
W ubiegłbym roku przejechałem 5 okrążeń w czasie 1:04:30, co daje średnio 12:54, a nie udało mi się takiego czasu do tej pory wykręcić.
Po wczorajszych opadach śniegu wydawało się, że niedziela będzie równie paskudna. Nic bardziej mylnego! Obudziłem się, patrzę, a słońce świeci aż miło. Bezchmurne niebo, temperatura co prawda 6 stopni, ale na sam widok cieplej się robi. Miałem w planach odpoczynek i jazdę w Pychowicach w poniedziałek, ale skusiłem się na delikatną szosę. Dzisiaj już trochę bardziej wypoczęty, bo dało się na wysoki puls wskoczyć kiedy tylko była potrzeba i kiedy chciałem się sprawdzić.
Delikatnie przejechałem do toru kajakowego ścieżką rowerową, potem pod kopiec Piłsudskiego i powrót tą samą drogą. Całkiem fajnie i spokojnie.
Udało mi się wyregulować zacisk i przestał ocierać :) Chciałem sprawdzić czy wszystko gra i pojechałem do Pychowic na jedną szybką rundkę, a potem po rogi do bikestudio.
Zrobiłem jedną rundę na maksa(tak na prawdę nie na maksa, bo znowu tętno niskie). Oto wynik: Czas 13:38 Hr avg 173 Hr Max 186
Dzisiaj odnalazłem wyniki z zawodów w Pychowicach z zeszłego roku. Udało mi się 5 okrążeń przejechać w czasie 1:04:30, co daje 12:54 na jedno okrążenie, czyli o 34s lepiej niż to wczorajsze okrążenie. Jest to możliwe, patrząc na tętno. Jutro ustawka w Pychowicach. Teraz w Krakowie sypie śnieg i jest beznadziejna pogoda, ale jutro i tak bikerzy z Krakowa się pojawią. Jeśli nie będzie zasp, to też przyjadę :P
PS odebrałem dzisiaj strój AGH z questa. Super wkładka w spodenkach :) Rozmiar m. Wydawały mi się, że będą za ciasne, ale po chwili jazdy okazało się, że są całkiem dobre :) Bluza z kretem też super.
Chciałem się wybrać do Pychowic ponownie na trening, ale przy robieniu kapcia w domu, a właściwie po, kiedy chciałem założyć koło jakoś tak niefortunnie nie trafiłem tarczą w zacisk, że się minimalnie przekrzywiła i po włożeniu w zacisk koło nawet nie chciało drgnąć. Kombinował jak zapiąć to koło żeby nie obcierało. Udało się trochę poprawić, żegot był tylko w jednym miejscu więc myślałem, że da się jechać. Nic bardziej mylnego! Przy większej prędkości cały Kraków mnie słyszał. Wróciłem i postanowiłem pojechać na szosie.
Pojechałem do Kryspinowa na 1:15 (+40 minut rozgrzewki i rozjazdu)czyli trochę ponad to ile będzie trwał wyścig w Pychowicach. Co się okazało: jestem ewidentnie przemęczony. Znowu nie mogłem wejść naw wysoki puls... Dawałem z siebie wszystko na jednym podjeździe, do wyżygu, żeby tylko zbliżyć się do mojego hr max... bezskutecznie. Nie dałem rady.
Tym razem się udało dojechać i pojechać całą trasę 6 razy (kapeć dopiero był w domu, żeby nie było, że się obeszło bez niczego :D ). Kross dalej bez przerzutki i bez haka stoi u Grześka.
Najpierw na pierwszym okrążeniu musiałem sobie przypomnieć trasę i przy okazji posprzątać gałęzie. Spotkałem jeszcze dwu bikerow, którzy katowali trasę :)
Przy okazji to był pierwszym raz na Scott'cie w terenie :) i pierwsza w życiu jazda z amortyzatorem :) Trochę wysoko mam kokpit i ciężko pod ścianki podjeżdża się, ale ogólnie ten rower jest jak na razie bardzo wygodny.
Przejdźmy do samego treningu. 5 rund przejechałem w miarę mocnym tempem, ale jak będzie widać po średnim pulsie dla każdej rundy chyba nie było to wszystko na co mnie stać.
Wnioski niemal nasuwają się same, szczególnie po porównaniu średniego tętna z podjazdu pod zoo, gdzie ogólnie średnie HR miałem na poziomie 187!, a tutaj zaledwie 176. Jak nie jest pod górę, to chyba mam słabszą motywację, co sam podczas treningu zauważyłem, że kiedy jest jakiś fragment pod górę cisnę tak szybko jakbym jechał z górki. Hr max też niski, a było gdzie wyciągnąć pod 200... Z tego wnioskuję, że zmęczenie mnie dopadło, ale dziwi mnie to, bo w poniedziałek odpoczywałem, wtorek na uczelni był lekki i w zasadzie nie wiem czym się mogłem zmęczyć. Chyba, że niedzielny trening jeszcze został we mnie...
Tak czy siak więcej motywacji na płaskich fragmentach muszę mieć :) A przede wszystkim muszę kadencję zwiększyć, bo zauważyłem, że jadę dość twardo.
Przy okazji przed treningiem byłem zważyć rower w mbiku. Waga pokazała 11,2kg, co i tak o ponad 1,3 kg przebija hexagona. Jeszcze koła, mostek, sztyca i siodło do wymiany i będzie lżejszy :)