Godzinka pływania na jasielskiej krytej pływalni... ostatni raz byłem tam 4-5 lat temu xD W Krakowie na UEKu taniej niż tutaj.
Coś mnie zawsze dziwnie po basenie ramiona bolą. Chyba brak rozgrzewki. Chociaż szczególnie prawe ramię, co może oznaczać, że odzywa się dotąd milcząca kontuzja ramienia podczas maratonu jasielskiego. Ale w sumie boli 1-2 dni, więc to może tylko zakwas. Przez cały rok były zaniedbywane, to teraz nie ma co od nich niewiadomo czego oczekiwać ;)
Elegancko, w 11 osób o 10 z hakiem z rynku w Jaśle w niedzielę wyjechaliśmy na "przejażdżkę". Część osób na kolarkach. Dachu i Paweł na nowych kolareczkach. Każdy z JSC sobie kupuje szosę, więc pewnie w przyszłym roku otworzymy sekcję szosową :D
Co do samej wycieczki, to momentami wydawało mi się, że jedziemy na wyścigu xD oczywiście każdy sobie zdawał sprawę, że to idiotyzm, ale odrobina szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła (no może nie do końca), jednak było fajnie.
Od jutra podobno śnieg, deszcz ze śniegiem, mróz itd...
Może jutro zamówię trenażer i ochraniacze na buty. O ile nie zapomnę...
Udało mi się wstać... to już jest sukces. 45 minut na basenie UEK. Zmęczyłem się nieziemsko. W sumie nie wiem czy od intensywności czy po prostu 4-ty dzień wzmożonej aktywności fizycznej dał się we znaki. Ten basen miał być regeneracyjny i pewnie taki był. Niestety w najbliższym tygodniu dopiero w czwartek będę miał czas na cokolwiek innego niż nauka.
PS zastanawiam się czy by się nie wybrać z pulsometrem na basen.
PS2 Denerwuje mnie trochę, że każdy wpis na tym blogu ma traktować o wycieczce rowerowej. Chodzi o dane treningu. W sumie byłbym za tym, żeby można było w tych danych określić rodzaj treningu. Trudno przedstawiać dane dotyczące biegania, pływania, siłowni w stricte rowerowych ramach :) Przygotowania do startów to nie tylko rower :)
Gdyby nie to, że na drzewach nie ma już liści, to pomyślałbym, że mamy środek lata. Jest tak ciepło, że trudno uwierzyć , że to już połowa listopada :) Dlatego nie miałem wyjścia i musiałem pojechać gdzieś z rana. Miałem nadzieję, że o 10:00 na Cichy Kącik ktoś przyjedzie i pojedziemy gdzieś grupą, ale niestety, nikogo nie było. Dlatego pojechałem sam, w sumie to szukając jakiejś fajnej trasy. Ogólnie to się bawię i jeżdżę tam gdzie zobaczę jakąś górę ;) Muszę powiedzieć, że po czwartkowej i dzisiejszej wycieczce doszedłem do wniosku, że wszystkie drogi prowadzą do Rącznej :) Dzisiaj przejeżdżałem przez nią dwa razy, pomimo, że nigdzie się nie wracałem i w zasadzie chciałem drugiego spotkania z tą wioską uniknąć. Jednak widoki z tego miejsca dzisiaj był świetne. Przejrzystość dzisiaj była wyśmienita i już wiem gdzie wybiorę się następnym razem gdy będę miał wystarczająco czasu.
Mniej więcej od połowy tygodnia wieje taki wiatr, że ciężko momentami jechać w linii prostej na rowerze :) Dzisiaj było nie lepiej, ale na szczęście spowrotem wiatr miałem w plecy, więc ogień poszedł :)
Krótka przebieżka po okolicznych łąkach. Kurcze, fajnie że jest ciepło jak w lecie (15 stopni), ale jednak biegać wolę na śniegu lub zamarzniętej ziemi. A przede wszystkim to z kimś, a nie sam ;)
Tak sobie wróciłem dzisiaj z uczelni i przypomniałem sobie, że listopad przyszedł i pasuje coś zacząć treningi. Jednak najpierw pasuje zaplanować to i owo.
Jak pisałem swego czasu, mam dylemat który trenażer wybrać. Teraz zastanawiam się czy w ogóle trenażer kupić. Jeśli miałbym kupić trenażer to wybór padnie na Tacx Sirius ~600pln. Cały czas polowałem na ten model, a w ostatnim bB jeszcze na dokładkę wypadł w teście trenażerów bardzo dobrze, co już niemal w 100% skłania mnie do kupna tego trenażera.
Co z planem na zimę? Filozofii wielkiej nie ma. Ogólnorozwojowy trening: chciałbym w miarę regularnie odwiedzać siłownię, basen, biegać. Delikatne wycieczki rowerowe będą wskazane. Jeżeli zakupię trenażer, to jeszcze do tego dojdą treningi stacjonarne. W zasadzie innych aktywności fizycznych nie przewiduję (oprócz codziennych 4-kilometrowych dojazdów na uczelnię na rowerze). Przez listopad mniej więcej 1x każda z w/w czynności tygodniowo.
W zasadzie to czekam na śnieg. W zeszłym roku o wiele fajniej biegało się na śniegu niż na gołej ziemi. Co innego z jazdą na rowerze. Chociaż zależy co kto lubi. Zeszłą zimę przejeździłem w śnieżnych warunkach i było ok, więc jak w tym roku znowu będzie dużo śniegu to jakoś to przetrwam :). Czasami fajnie zrobić wypad w teren i zaspy, ale ileż można? ;) Zresztą zobaczymy jaka będzie w tym roku zima. Póki co mamy 3 listopada, a za oknem słońce i 15 st. ciepła (znając życie, jutro będzie deszcz i zimno).
Najważniejsza rzecz na jesienno-zimowe treningi to nie przesadzić z intensywnością. Przynajmniej dwa powody ku temu znajduję. Pierwszy to łatwość złapania kontuzji, a drugi to po prostu przetrenowanie skutkujące szczytem formy w lutym ;) Do tego też pasuje pamiętać o tym, żeby się właściwie ubrać. Większość znajomych, w tym niektórych kolarzy, dziwi się, że w zimie jeździ się jakby nigdy nic. Czy to mróz czy zamieć śnieżna i tak idzie się na rower. W sumie to się nie dziwię, bo jak ktoś wychodzi w zimie bez czapki czy rękawiczek i się potem dziwi, że kicha i smarka 24/7 to jak może pojąć to, że ktoś idzie w największe mrozy i chlapy na rower :)
Powiedzmy, że wstępny plan na jesień już jest. Na razie realizowany jest cotygodniowy weekendowy wypad na rower, ale może już od tego tygodnia wdrożę w życie pozostałe 3 aktywności ;)