Z Dachem na szosach, dość mocno. W Krempnej spotkaliśmy Janka z Krakowa :D Ten świat jest mały i niech ktoś spróbuje zaprzeczyć ;)
Max na pulsometrze 214, ale sądzę, że to jakiś wyskok sigmy, wszak beterie są do wymiany. Najwyższy puls jaki zobaczyłem to 196.
We czwartek jadę obadać trasę mega maratonu w Jaśle. Pojadę z kamerką i zobaczymy co się będzie działo. Muszę zaplanować obstawę maratonu i oznaczenia ;)
Świetnie, opisałem się tyle, kliknąłem wyślij i ładny komunikat się pokazał: "wojtekw, zostałeś automatycznie zalogowany" jupi... raz tylko nie zapisałem sobie tego wczesniej...
Ogólnie trening w Gorajowicach, dwie pętle, bo niskie tętno. Pierwsza runda krajoznawcza, druga w 12 minut z hakiem ze średnim tętnem 173 i maksem 193.
Pojechałem z Kamilem po kota ;) Fajny, czarno-biały. Przy okazji wymieniłem klocki hamulcowe z przodu i z tyłu. Z przodu trochę ociera i nie bardzo wiem jak sobie z tym poradzić. Tył dał się szybko i bezproblemowo ustawić, a przód mnie nie lubi.
O 13. ruszyliśmy we dwóch na trening. Miało być mocno i było. 15 minut rozgrzewki na Krosno, a od torów ile fabryka po zmianach. Darliśmy po płaskim 45 km/h z wiatrem, kiedy zaczął się wiatr dawaliśmy mocniejsze, ale krótsze zmiany i prędkość oscylowała w okolicach 40 km/h na płaskim.
Takiej jazdy była prawie godzina. Mniej więcej po 45 minutach wyluzowaliśmy i przed nami były trzy podjazdy: w Dobrucowej, w Tarnowcu i w Czeluśnicy. Pod każdy robiliśmy sobie z Kamilem wyścig ;) Nie było lekko, ale czuć było, że to jest właśnie dobry trening ;)
Rozgrzewka: 15 minut, 150 avg hr, 184 max hr Trening: 60 minut, 180 avg, 205 max hr (193 na zmianie) Rozjazd 15 minut, 157 avg, 186 max hr
Jutro delikatna przejażdżka. Podobno ma się pogoda poprawić, to bym chętnie pojechał w teren.
Zapowiadało się, że w tą niedzielę ze względu na brak zawodów na Rynku pokaże się mnóstwo ludzi. Jednak fatalna pogoda skutecznie odstraszyła kolarzy, którzy dość się najeździli w deszczu i błocie tydzień temu w Gorlicach.
Na Rynku pojawił się Dachu, Kamil, Tomek i ja. Ja z Kamilem na szosach, Dachu i Tomek na zimówkach.
Z początku trochę pokropiło, ale więcej wody leciało z kół niż z nieba. Pojechaliśmy na Umieszcz, chwilę potem Tomek się odłączył i we trójkę pognaliśmy na Osobnicę. Nie powiem... tempo było zawrotne. Podjazdy pokonywaliśmy w tempie wyścigowym, co dało rezultat w miło piekących udach.
Tego mi było trzeba... Kamil powiedział to samo. Pognaliśmy bardzo mocno :) Dobry trening. Krótki, ale treściwy. Mam nadzieję w tym miesiącu z chłopakami takie treningi porobić.
Przy okazji już przy domu pomyśleliśmy z Kamilem zmierzymy sobie prędkość na fotoradarze ustawionym w centrum miasta. Niestety fotoradaru akurat nie było, ale z ciekawości pognaliśmy na 40-stce ile nam jeszcze sił zostało. Prędkość 58 km/h na delikatnie z górki odcinku ;)
Wybraliśmy się na szosach korzystając z dobrej pogody na fragmenty trasy maratonu. Było trochę podjazdów, z Brzysk pojechaliśmy na Kołaczyce, a potem na Lublę i Warzyce.
Od poniedziałku leje non-stop. Nie miałem nawet ochoty wychodzić na rower. Zauważyłem, że w scott'cie nie kręci się kółeczko od przerzutki, próbowałem wyczyścić, ale nic to nie dało. Klocków zostało tyle, co kot napłakał... Jeszcze pulsometr mnie denerwuje, bo kiedy daję pauzę i odejdę, to się wiesza puls...
Pożyczyłem od Prucka szosę i pojechałem sobie na trening: Jasło-Folusz-Wapienne-Gorlice-Biecz-Binarowe-Skołyszyn-Harklowa-Osobnica-Jasło