Akademickie Mistrzostwa Polski MTB Poznań - piątek

Piątek, 20 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Zawody
Pobudka o 6:50. Dziesięć minut oczywiście na dobudzenie. Byłem już spakowany, ale jeszcze pasowało coś do jedzenia i picia kupić w Kauflandzie. Pojechałem po bułki, ser, ogórki, pomidora i wodę mineralną :D

Zrobiłem jedzenie, zapakowałem laptopa, sprawdziłem jeszcze ze dwa razy czy wszystko spakowane i po telefonie Marty, że już czeka na mnie wyszedłem z domu obładowany jakbym jechał w podróż życia.

Akurat w momencie kiedy pakowałem rzeczy obok nas na rowerze jechał Michał Jemioło. Zaskoczony zatrzymał się, a jak już zapakowaliśmy rzeczy do bagażnika, razem z Michałem pojechaliśmy na rowerach na Piastowską. O godzinie 9:00 byliśmy umówieni na sesję zdjęciową z fotografem. Zanim się wszyscy zjechali była 9:20, ale sesja poszła sprawnie. Z kierowcą i tak byliśmy umówieni na 10:00, chociaż stał na parkingu już od 8:00 ;) Fotograf pstryknął nam parę zdjęć, przebraliśmy się w normalne ciuchy i zaczęliśmy pakować na przyczepkę rowery.

Tak zeszło do 10:30 zanim wpakowaliśmy ostatni rower. Od razu potem ruszyliśmy do Poznania. Żarówa była niezła przez całą ponad 8-godzinną drogę. Przejechaliśmy busem prawie 500 km, ale nie było tak źle. Była nawet klima i jakoś dotrwaliśmy z paroma postojami.

Po przyjeździe do hotelu czekaliśmy około 20 minut aż nas zakwaterują. Nie wiedzieć czemu, zakwaterowali nas po różnych piętrach. Od razu pognaliśmy do pokoi, żeby szybko się przebrać i jechać zobaczyć trasę – hotel był 300 metrów od startu. W międzyczasie browary chłodziły się w umywalce, ale żadne piętro nie zostało zalane :P

Po 19:00 pojechaliśmy grupkami na trasę na Cytadelę. Naszym oczom ukazał się widok kilkudziesięciu kolarzy przemykających placami i między drzewami w tym olbrzymim parku miejskim.

Nie wiedzieliśmy gdzie jest start, ale na drzewach były strzałki jak na maratonach więc pojechaliśmy wg nich, aby kiedyś trafić do mety. Niestety nie udało się nam to. Po kilkuset metrach wyjechaliśmy na ogromną polanę, a strzałki i kolarzy było widać praktycznie z każdej strony. Kiedy zapytaliśmy któregoś z nich czy wiedzą jak idzie trasa nikt nie potrafił nam odpowiedzieć. Więc w zasadzie pojeździliśmy sobie po całym parku, znajdując ciekawe zjazdy, a wbrew pozorom było ich sporo i były naprawdę strome w porównaniu z tym było widać na filmie z objazdu trasy. Kilka razy zjechałem torem 4X, parę razy po rynnach i pokręciliśmy się jeszcze z dziewczynami, ale około 20:00 zaczęło grzmieć i zaczął padać deszcz, więc aby nie musieć myć rowerów pojechaliśmy szybko do hotelu.

Pod hotelem niespodzianka. Słyszę znajomy głos, krzyczący moje imię. Byłem ubrany w strój JSC i Kamil Paluch od razu mnie rozpoznał. Rozpoznał też złamanie obojczyka u swojego kolegi z drużyny. Minutę po tym jak przyjechałem pod hetel przyjechała karetka, żeby zabrać zawodnika z drużyny Kamila – Uniwesytet Rzeszowski.

Poszliśmy zanieść rowery do pokoju i szybko przebraliśmy się, bo kolacja była do 20:00, a już było 15 minut po ;) Na szczęście wcześniej umówiliśmy się z obsługą, że zjemy trochę później. Na kolację poszliśmy tak głodni, że nawet nie potrafię tego opisać. Dostaliśmy po trzy gałeczki ziemniaków, kotlet drobiowy chyba i jakąś surówkę, której teraz już nie pamiętam nawet. No ale nie najedliśmy się i z Adamem jeszcze podebraliśmy po kotlecie – co się będzie marnować :P

Pan Andrzej, nasz opiekun był w tym czasie na odprawie technicznej. W sumie to nic wiele się nie dowiedział, w zasadzie to co zawsze. Jedyne co było ważnego, to to, że trasa będzie oznakowana dopiero na godzinę 9:00 w sobotę, czyli godzinę przed startem czasówki dziewczyn i tylko w tym czasie mogliśmy zobaczyć trasę.

Po kolacji poszliśmy na wycieczkę do Żabki – jak tam jest drogo... no ale nieważne. Kupiłem tylko ciastka, które zjedliśmy wieczorem siedząc wszyscy razem w pokoju Artura i Adama. Około godziny 22 zaczęliśmy się zastanawiać czy to już pora iść. Chwilę jeszcze posiedzieliśmy, Kamil do nas przyszedł na parę minut i około 23 byliśmy już z Jankiem w pokoju. W międzyczasie wywieszono listy startowe i wg niej miałem startować w czasówce jako 130 zawodnik o godzinie 13:01:00. Co jak się okazało nie sprawdziło się, ale o tym w kolejnym poście ;)

Ogarnąłem się trochę, oglądnąłem film z przejazdu trasy i poszedłem około północy spać. Nawet nie miałem problemów z zaśnięciem.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ylisz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]