(VIDEO) Cyklokarpaty Strzyżów - relacja
Niedziela, 8 maja 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Zawody
Ojojoj. Byłem tak wyrąbany po XC, że na maratonie już na starcie ustawiłem się w środku stawki. Spokojnie przemierzając z kamerą na kierownicy tłum kolarzy jakoś wydrapałem się na szczyt pierwszej solidnej góry.
Wcale nie było to jakieś męczące. Można powiedzieć, że jechałem na luzie, patrząc na resztę towarzyszy niedoli. Po prostu nie dałem rady wskoczyć na tętno powyżej 170 (momentami tylko się udawało). Kręciłem jak na wycieczce oglądając jakże piękne okolice Strzyżowa. Pogoda do tego piękna, tylko że całą noc lał deszcz, a co zostawił po sobie to widać na filmie.
Pojechałem na giga, żeby w razie czego mieć komplet do generalki. Pierwsze okrążenie jeszcze jako tako próbowałem przejechać na tyle mocno ile mogę. Co chwilę mnie ktoś wyprzedzał, a potem miałem takie przebłyski jakieś, że dostawałem kopa i wyprzedzałem całe pociągi kolarzy bez trudu. Pierwszy bufet (przed wjazdem na pętlę) był przełomowy. Jak się dorwałem do batonów, ciastek, pomarańczy i tego wszystkiego co jest na bufecie odechciało mi się całkowicie jechać.
Zwisało mi to, że mnie wyprzedza zawodnik za zawodnikiem. Jeszcze bufet był ustawiony w takim miejscu, że było widać piękną panoramę Strzyżowa. Paru zawodników JSC do mnie dojechało i kawałek jechaliśmy razem. Nie pamiętam już czy mnie wyprzedzili czy to ja ich zostawiłem, w każdym razie fajnie się jechało, bo trasa była zajebista. Gdyby tylko nie było tyle błota... No ale i tak nie było walki z mojej strony, więc niech już będzie błoto za karę :)
Po przejechaniu pierwszej pętli dojechałem do rozjazdu. Tam dopiero było błoto! Miałem piękny drift i przewróciłem się na bok razem z rowerem. Na szczęście bez konsekwencji. Akurat tego momentu nie ma na skrócie z maratonu, ale też nie ma się czym chwalić :D
Jest za to zjazd z prędkością około 80 km/h, na którym zakleszczył mi się łańcuch między ramą a małą zębatką kasety. To jest ten moment kiedy widać cień mojej głowy patrzącej w dół.
Trochę chronologię zmieniłem, bo zjazd był na początku, dlatego już wracam do tego co było po wjeździe na drugą pętlę giga.
Z oddali na szczycie góry widziałem bufet, a na nim kogoś z elektry (teraz opteam mtb). Okazało się, że to Tomek Biesiadecki :D Nie mogłem uwierzyć, on też. Był w takiej samej predyspozycji co ja. Zrobił sobie piknik na bufecie, a ja się przyłączyłem :P Do tego na bufet dojechała Justyna Frączek i tym sposobem dojechaliśmy razem do samej mety wjeżdżając razem na metę :)
Za to inni zawodnicy JSC dali czadu. Marek, Dachu, Mario... szacun. Reszta też pokazała klasę, ale na giga przez to, że dałem dupy zajęliśmy dopiero 4 miejsce w drużynówce - najgorsze od kiedy jeździmy na cyklo. Czuję się winny, ale nie dałem po prostu rady...
Prezentuję film oficjalny, nagrany z kamery na mojej kierownicy. Nagrany jest cały wyścig w jakości HD. Tutaj są tylko fragmenty, skompresowane i w mniejszej rozdzielczości. Montaż: cyklokarpaty :)
Następny maraton w Iwoniczu 22 maja. Czyli wtedy kiedy Puchar Tarnowa i Akademickie Mistrzostwa Polski. Nie będzie mnie z wiadomych przyczyn, ale będę trzymał kciuki za JSC na cyklo - dajcie czadu ;)
Wcale nie było to jakieś męczące. Można powiedzieć, że jechałem na luzie, patrząc na resztę towarzyszy niedoli. Po prostu nie dałem rady wskoczyć na tętno powyżej 170 (momentami tylko się udawało). Kręciłem jak na wycieczce oglądając jakże piękne okolice Strzyżowa. Pogoda do tego piękna, tylko że całą noc lał deszcz, a co zostawił po sobie to widać na filmie.
Pojechałem na giga, żeby w razie czego mieć komplet do generalki. Pierwsze okrążenie jeszcze jako tako próbowałem przejechać na tyle mocno ile mogę. Co chwilę mnie ktoś wyprzedzał, a potem miałem takie przebłyski jakieś, że dostawałem kopa i wyprzedzałem całe pociągi kolarzy bez trudu. Pierwszy bufet (przed wjazdem na pętlę) był przełomowy. Jak się dorwałem do batonów, ciastek, pomarańczy i tego wszystkiego co jest na bufecie odechciało mi się całkowicie jechać.
Zwisało mi to, że mnie wyprzedza zawodnik za zawodnikiem. Jeszcze bufet był ustawiony w takim miejscu, że było widać piękną panoramę Strzyżowa. Paru zawodników JSC do mnie dojechało i kawałek jechaliśmy razem. Nie pamiętam już czy mnie wyprzedzili czy to ja ich zostawiłem, w każdym razie fajnie się jechało, bo trasa była zajebista. Gdyby tylko nie było tyle błota... No ale i tak nie było walki z mojej strony, więc niech już będzie błoto za karę :)
Po przejechaniu pierwszej pętli dojechałem do rozjazdu. Tam dopiero było błoto! Miałem piękny drift i przewróciłem się na bok razem z rowerem. Na szczęście bez konsekwencji. Akurat tego momentu nie ma na skrócie z maratonu, ale też nie ma się czym chwalić :D
Jest za to zjazd z prędkością około 80 km/h, na którym zakleszczył mi się łańcuch między ramą a małą zębatką kasety. To jest ten moment kiedy widać cień mojej głowy patrzącej w dół.
Trochę chronologię zmieniłem, bo zjazd był na początku, dlatego już wracam do tego co było po wjeździe na drugą pętlę giga.
Z oddali na szczycie góry widziałem bufet, a na nim kogoś z elektry (teraz opteam mtb). Okazało się, że to Tomek Biesiadecki :D Nie mogłem uwierzyć, on też. Był w takiej samej predyspozycji co ja. Zrobił sobie piknik na bufecie, a ja się przyłączyłem :P Do tego na bufet dojechała Justyna Frączek i tym sposobem dojechaliśmy razem do samej mety wjeżdżając razem na metę :)
Za to inni zawodnicy JSC dali czadu. Marek, Dachu, Mario... szacun. Reszta też pokazała klasę, ale na giga przez to, że dałem dupy zajęliśmy dopiero 4 miejsce w drużynówce - najgorsze od kiedy jeździmy na cyklo. Czuję się winny, ale nie dałem po prostu rady...
Prezentuję film oficjalny, nagrany z kamery na mojej kierownicy. Nagrany jest cały wyścig w jakości HD. Tutaj są tylko fragmenty, skompresowane i w mniejszej rozdzielczości. Montaż: cyklokarpaty :)
Następny maraton w Iwoniczu 22 maja. Czyli wtedy kiedy Puchar Tarnowa i Akademickie Mistrzostwa Polski. Nie będzie mnie z wiadomych przyczyn, ale będę trzymał kciuki za JSC na cyklo - dajcie czadu ;)