Wytrzymałość do Skawiny
Wtorek, 8 marca 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Treningi
Wybrałem się na Grześkowej szosie na trening. Ubzdurałem sobie, że pojadę do Skawiny, a tam gdzie mnie oczy poniosą. Rzeczywiście, pojechałem gdzie mnie oczy poniosą. Było bardzo ciepło, w oddali widziałem super góry i postanowiłem tam pojechać.
Super podjazd odnalazłem, chyba najdłuższy w okolicy Krakowa, przynajmniej z tych na których do tej pory jeździłem. Jeśli licznik dobrze pokazuje to mniej więcej 2 km podjazdu, momentami okrutnie stromego, że z trudem kręciłem w szosie korbą :) I dobrze. Tego mi było trzeba, tylko problem jest taki, że część podjazdu jest w fatalnym stanie, tzn. okropne dziury i dla roweru szosowego wręcz karkołomne. Ale podjazd długi jest i git.
Części do roweru skompletowałem prawie wszystkie, jeszcze nie będzie złożony w tym tygodniu, ale w przyszłym raczej na pewno :)
Super podjazd odnalazłem, chyba najdłuższy w okolicy Krakowa, przynajmniej z tych na których do tej pory jeździłem. Jeśli licznik dobrze pokazuje to mniej więcej 2 km podjazdu, momentami okrutnie stromego, że z trudem kręciłem w szosie korbą :) I dobrze. Tego mi było trzeba, tylko problem jest taki, że część podjazdu jest w fatalnym stanie, tzn. okropne dziury i dla roweru szosowego wręcz karkołomne. Ale podjazd długi jest i git.
Części do roweru skompletowałem prawie wszystkie, jeszcze nie będzie złożony w tym tygodniu, ale w przyszłym raczej na pewno :)