Bieganie wzdłuż Ropy
Środa, 29 grudnia 2010
· Komentarze(2)
Kategoria Treningi
Miałem pobiec na Gorajowice, ale już się ciemno robiło i bałem się, że nie zdążę. Biegłem sam, bo Kamil pojechał do Rzeszowa, Grzesiek był wyrąbany po pracy i nartach. Nie było z kim.
Wystartowałem koło 15-tej. Na dobry początek zapomniałem pulsometru i wróciłem się po niego. Przez pierwsze 10-15 minut trzymała mnie kolka. Ale najgorsze to jest kolano. Tak mnie jakoś dziwnie kuło, że chciałem się szybko wracać. Na szczęście przeszło po chwili.
Nie było wiatru, było względnie ciepło i dobrze się wałami biegło.
Wystartowałem koło 15-tej. Na dobry początek zapomniałem pulsometru i wróciłem się po niego. Przez pierwsze 10-15 minut trzymała mnie kolka. Ale najgorsze to jest kolano. Tak mnie jakoś dziwnie kuło, że chciałem się szybko wracać. Na szczęście przeszło po chwili.
Nie było wiatru, było względnie ciepło i dobrze się wałami biegło.