Wytrzymałość z JSC do Folusza
Niedziela, 15 maja 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Treningi
Chmury zebrały się nad Jasłem. Zaczęło kropić deszczem, ale i tak olałem to, ubrałem się i pojechałem na rynek. Oczywiście chłopaki już czekali i kto miał być to był - nie wystraszył się deszczu.
Deszcz nas dopadł dopiero pod Foluszem. Ale było ciepło, w dodatku deszcz padał jakieś 5 minut i się rozeszło po kościach.
Pojechaliśmy na Osiek, a potem jeszcze po powrocie do Jasła dokręciliśmy na Warzyce i do Szebni, a potem przez Wolicę do Jasła.
Tak wyszło prawie 80 km.
Jazda na tubelessach ;) Pierwsza, ale na asfalcie więc mało miarodajna. Chociaż sprawdziło się, że wcale nie mają takich dużych oporów przy niskim ciśnieniu. Miałem 2 atmosfery, a opór niemal identyczny jak Juras, który miał ponad 3 atmosfery. Ale prawdziwy test jutro w Wolskim ;)
Od połowy trasy zaczął mi spadać puls niesamowicie. Momentami około 120 uderzeń/min.
Deszcz nas dopadł dopiero pod Foluszem. Ale było ciepło, w dodatku deszcz padał jakieś 5 minut i się rozeszło po kościach.
Pojechaliśmy na Osiek, a potem jeszcze po powrocie do Jasła dokręciliśmy na Warzyce i do Szebni, a potem przez Wolicę do Jasła.
Tak wyszło prawie 80 km.
Jazda na tubelessach ;) Pierwsza, ale na asfalcie więc mało miarodajna. Chociaż sprawdziło się, że wcale nie mają takich dużych oporów przy niskim ciśnieniu. Miałem 2 atmosfery, a opór niemal identyczny jak Juras, który miał ponad 3 atmosfery. Ale prawdziwy test jutro w Wolskim ;)
Od połowy trasy zaczął mi spadać puls niesamowicie. Momentami około 120 uderzeń/min.