Hardcorowy trening na rowerze ;)
Czwartek, 16 grudnia 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Treningi
Nie ma opierda$%nia sje! Jak powiedział klasyk. Dzisiaj ze względu na wybitnie piękną słoneczną pogodę wybrałem się koło południa na rower. Przejechałem sobie od kopca Kościuszki, przez zoo do kopca Piłsudskiego. Poezja, cud miód, git majonez ;)
Ubity i zmrożony śnieg jest świetny.
W ogóle pomyślałem sobie, że fajnie byłoby zobaczyć zimą kopiec i może na niego wyjechać, żeby cały Kraków zobaczyć. Bałem się trochę jechać na górę, ale jak zobaczyłem ślady kogoś kto na nartach zjeżdżał po tym stromym zboczu, przestałem się czegokolwiek obawiać :D
Wyjechałem na szczyt, ale niestety nic oprócz pobliskiego lasu nie było widać. Niestety wszystko dookoła było spowite jakąś "mgłą". Mimo to pięknie się w zimowej porze lasek wolski prezentuje.
Zjechałem z kopca i pomknąłem ścieżkami w lesie :D Bardzo, ale to bardzo utwardzonymi przez narciarzy. Jakiż to piękny downhill poszedł :D Śnieg bielutki, muldy, zakręty... hardcore :D To była świetna zabawa. Na trenażerze niestety nie idzie doświadczyć, ale taki wypad to coś wspaniałego. W sumie pojechałem na czuja, nie znałem tych ścieżek, ale warto było jechać:P
Niestety mróz był okropny. W drodze powrotnej zaczęły mi odmarzać palce u stóp i policzki. Za to w dłonie było mi bardzo ciepło. Jednak rękawice narciarskie robią swoje.
Warto jeszcze dodać, że wybrałem się na mojej uczelnianej Nakamurze... to jest jednak zarąbisty rower. Kupiony za grosze miał służyć tylko na dojazdy do uczelni, a stał się oprócz tego zimówką.
Oby więcej takich wypadów ;)
Ubity i zmrożony śnieg jest świetny.
W ogóle pomyślałem sobie, że fajnie byłoby zobaczyć zimą kopiec i może na niego wyjechać, żeby cały Kraków zobaczyć. Bałem się trochę jechać na górę, ale jak zobaczyłem ślady kogoś kto na nartach zjeżdżał po tym stromym zboczu, przestałem się czegokolwiek obawiać :D
Wyjechałem na szczyt, ale niestety nic oprócz pobliskiego lasu nie było widać. Niestety wszystko dookoła było spowite jakąś "mgłą". Mimo to pięknie się w zimowej porze lasek wolski prezentuje.
Zjechałem z kopca i pomknąłem ścieżkami w lesie :D Bardzo, ale to bardzo utwardzonymi przez narciarzy. Jakiż to piękny downhill poszedł :D Śnieg bielutki, muldy, zakręty... hardcore :D To była świetna zabawa. Na trenażerze niestety nie idzie doświadczyć, ale taki wypad to coś wspaniałego. W sumie pojechałem na czuja, nie znałem tych ścieżek, ale warto było jechać:P
Niestety mróz był okropny. W drodze powrotnej zaczęły mi odmarzać palce u stóp i policzki. Za to w dłonie było mi bardzo ciepło. Jednak rękawice narciarskie robią swoje.
Warto jeszcze dodać, że wybrałem się na mojej uczelnianej Nakamurze... to jest jednak zarąbisty rower. Kupiony za grosze miał służyć tylko na dojazdy do uczelni, a stał się oprócz tego zimówką.
Oby więcej takich wypadów ;)